wtorek, 4 marca 2014

.co okazało się zakupem niepotrzebnym

.dziś dla odmiany wymienię przedmioty, które totalnie nie przydały się nam jako rodzicom niemowlaka. przypominam, że jest to tylko moje indywidualne podejście i każdy z Was może mieć totalnie odwrotne odczucia. pamiętajmy, że każde dziecko jest inne i co się z tym wiąże - opieka nad nim też.

.rożek - każdy polecał, wręcz wymieniał jako rzecz konieczną przy noworodku. niestety u nas był to zakup cieszący oko, ale Toś zawinęłam w niego raz i na tym się skończyło. nie czułam w rożku dziecka, bałam się że mi wypadnie. było jakoś tak sztywno i mało przyjemnie. prawda jest taka, że nie mieliśmy pojęcia jaki rożek wybrać i chwyciliśmy ten, który był po prostu ładny. ze szpitala wyniosłam otulanie dziecka w kocyk - miękko, przyjemnie, czułam ją w rękach i mogłam stabilnie podnosić i przytulać. z resztą tylko w pierwszych dniach mama boi się kruchości maleństwa, później nabieramy wprawy intuicyjnie.

.przewijak - wydawało się, że to bardzo ważny przedmiot w pokoju naszej Toli, ale życie pokazało co innego. korzystaliśmy z niego na początku - nie powiem, że nie - ale łóżko, fotel czy kanapa + podkład dawały ten sam efekt. fakt  jest taki, że przewijak jest potrzebny wtedy, gdy obok łóżeczka nie ma innych mebli, które moglibyśmy wykorzystać w tym celu.


.śpiworek - Tosia nie lubiła go od początku. po prostu nie i koniec. wiercik musi mieć swobodę ruchu - z takiego założenia wyszłam i nikomu to nie zaszkodziło.

.mata edukacyjna - wszędzie dobrze byle nie na macie ;) ale Tosia ogólnie nie wykazuje zainteresowania zabawkami. większą uwagę skupia na przedmiotach codziennego użytku typu papierowe pudełka, sitko czy plastikowa butelka - ale o tym osobny post.



.buty dla niemowlaków - nie mam pojęcia jak inne mamy to robią, że ich kilkumiesięczne dzieci noszą dzielnie buciki, ale ja podejście robiłam co miesiąc i dopiero teraz można powiedzieć, że trzymają się na nogach. różowe czy szare, trampki czy kozaki, kupione czy otrzymane w prezencie - żadnym nie dałam rady. ubolewałam bardzo - oj bardzo. ale przydały się raz - Mikołaj miał gdzie zostawić prezent ;)




4 komentarze:

  1. oj skąd ja to znam...rożek, nigdy nie użyty, śpiworek, który wszystkie znajome zachwalały okazał się totalnym niewypałem w przypadku mojej Celki...generalnie co dziecko to inne zachcianki :P
    Zapraszam też do siebie http://sewingwithpassion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. co mama to inne podejscie.
    u nas akuratnie to co piszesz sprawdzało sie znakomicie.

    no moze poza butami ... u nas tez niewypał

    OdpowiedzUsuń
  3. .dokładnie tak - co dziecko to inne umiłowania, a co mama to inne podejście.
    byłam bardzo zaskoczona, że taka rzecz jak np. przewijak może być zbędna - zwłaszcza mi ;)
    dziękuję Kasiu, już zaglądam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z przewijaka korzystam, buty-niektore wykopuje, niektore zrzuca..ale jak dobrze wiazane to moja Klucha im rady nie daje. Ha!

    A reszta- buble i u nas

    OdpowiedzUsuń